Jak w tytule - będzie dość przewrotnie. Wszędzie, gdzie wejdę - czy to dowolna strona internetowa, czy sklep spożywczy, czy włączę telewizor, z miejsca bombardowana jestem jedną, powtarzaną jak mantra informacją:
MUSISZ SIĘ ODCHUDZAĆ
MUSISZ BYĆ CHUDA
MUSISZ NOSIĆ ROZMIAR 0
TO TWÓJ IDEAŁ
Bo inaczej spotka Cię całkowite wyklęcie z wszelkich sklepów odzieżowych. Ba, pal licho sklepy - najwyżej owiniesz się prześcieradłem lub zasłoną. Będą Cię wytykać palcami, że jesteś gruba. Reklamy nie dadzą Ci spokoju, będą atakować Cię jeszcze bardziej, jeszcze mocniej.
Znałam dziewczynę, niech ma na imię Porzeczka. Porzeczka była miłą blondynką. Nie przy kości, nie nosiła rozmiaru 0, mogła złapać się za boczki. Utalentowana jak mało kto. I ona wpadła w "modę na odchudzanie". Katowanie się dietami z kosmosu, czytaj: ziarnko groszku i szklanka wody dziennie. I maaaasa ćwiczeń, które wyrywały z niej życie. Co jej to dało? Jeszcze większą nienawiść do swojego ciała, bo wszytskie Ćwiczące Panie są ideałami kobiecej sylwetki. A ona takiej nie ma. Centymetry, gramy, kalorie - tylko to się dla niej liczy! Innego sensu życia nie ma: TYLKO SCHUDNĄĆ! I nienawiść, mocna nienawiść. Wynikiem czego było zadawanie sobie jeszcze większego bólu: cięcie się + upadająca psychika.
Możecie się zastanawiać po co o tym piszę. Odpowiem Wam. Mam już dość kultu gałązek. Nieprzyjemnie patrzy się na chodzące po ulicach kościotrupy, w dodatku każda ubrana w to samo: vansy + skinny galaxy + wycięta bokserka + krowi łańcuch na szyi + zniszczone, odwiecznie prostowane włosy z ombre od linijki + czapka 'skarpeta'. Dziewczyny, gdzie Wy widzicie swoje ideały?! Kto Wam dyktuje te chore idee?!
Nie, nie jestem kompleksiarą. Problemy z figurą mam, oj wielkie - bo przez chore wymysły "twórców mody", jak to oni się starają nazywać, wszystkie ubrania szyte są na deski. Dosłownie, deski. O, takiej:
Czytaj: zero piersi, zero pośladków, zero wcięcia w talii ani tym bardziej bioder. Powiedzcie mi, widzicie w tym kobietę czy siedmioletnie dziecko? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. Kto Wam to wmawia, że to piękne?
Żaden mężczyzna nie spojrzy na dziewczynę, która składa się jak składak: widać wszsytkie kości i stawy. Zrobi to, może, jedynie jakiś chłopaczyna, nastolatek, tak samo zaślepiony panującymi trendami. Zauważcie różnicę między dziewczęciem a kobietą, między chłopaczkiem a mężczyzną. Różnice są diametralne. Powiedzcie, co jest lepsze:
czy
czy
Zdecydujcie same, czy chcecie się oszpecać. I po co?
Matka natura postanowiła mnie obdarzyć jak kobietę. Jak tak dalej pójdzie to przestanę być jej za to wdzięczna. Jeśli chcę kupić cokolwiek sieciowego, muszę wziąć to o 2 rozmiary większe, żeby zmieścić się w piersiach bądź w biodrach, a później odpowiednio to zwęzić. Daj Panie Boże, żebym znalazła cokolwiek takiego... Ale już nie będę narzekać. Podoba mi się to i nie zamienię się nigdy na żadną gałązkę.
Ta moda szybko się nie skończy. Jak poprawi mi się humor, strzelę posta o tym, co w modzie mnie obrzydza - to będzie post tasiemiec! Póki co idę leczyć swoje poparzenia słoneczne. 30-stopniowy upał nie sprzyja zbieraniu porzeczek...
Mam to samo, mam szczupłe nogi i brzuch, ale mam pupcie i cycki, i pod nie muszę dopasować rozmiar. Ba, mieszczę się nawet w koszulki xs, tylko cycki napinają nieestetycznie koszulkę. Na domiar złego jestem jeszcze malutka, więc przy moich biodrach muszę kupować jeansy na 170, gdy sama mam ledwie 160... i bez krawca się nie obejdzie.
OdpowiedzUsuńZ długością spodni akurat, na szczęście, problemów nie mam - jedynie nogawki zwykle muszę zwężać, bo trzeba kupić większe, żeby tyłek wszedł :P
UsuńJa się nie odchudzam i nie zamierzam. Jedynie co to zacząć przynajmniej jakieś brzuszki robić, żeby wyrzeźbić trochę brzuch, a nie żeby mi tak wisiał :P Ale też mnie wkurza to, że często ciężko mi dobrać jakieś ciuchy, żeby na 100 % pasowały. Ja się znowu spotykam z ciuchami na duże cycki, a ja w takim dobrze wyglądać nie będę, bo takich dużych to ja niestety nie mam. Nigdy nikomu niestety nie dogodzi...
OdpowiedzUsuńRzeźbienie jest fajne :D Ale katowanie się za wszelką cenę, żeby nie mieć na sobie nic prócz skóry... niekoniecznie. Powodzenia, ja pracuję nad pośladkami :D
UsuńTeż tak uważam :) Tobie też życzę powodzenia :)
UsuńJa niestety dla własnego dobra muszę schudnąć :(. Odchudzam się od podstawówki ale niestety zaliczyłam też pełno porażek. A nieważne. Kościotrupem nigdy nie będę :D.
OdpowiedzUsuńOdchudzić się z głową także można - nie doprowadzając się do stanu, gdzie zaczynamy obijać się o własne kości :D
UsuńJa się nie odchudzam, nie mam takiej potrzeby, bo od urodzenia jestem chudzielcem ;-)
OdpowiedzUsuńja ostatnio od wszystkich słyszę, ze przytyłam ale nic z tym nie robię póki dobrze sie czuję w swoim ciele, czasem poćwiczę ale nie by schudnąć tylko bo lubię ;)
OdpowiedzUsuńBo prawdziwe kobiety mają krągłości... Krągłości ma JLO, czy Beyonce i to są idolki mojego pokolenia. Ja mam to szczęście, że ludzie, którzy mi towarzyszą wiedzą, że rurki są tylko dla kobieta, a mężczyźni nie noszą grzywki na Bibera.
OdpowiedzUsuńDobrze czuje się w swoim ciele, jednak niedobrze to mi się robi w sklepach: gdzie rozmiar 38 to uosobienie nadwagi. O ile spodnie znajdę na swój tyłek w miarę bez problemu, o tyle ciężko znaleźć mi koszule, koszulki, kurtki itp - nigdy się nie dopnę w biuście. Mam biust jaki mam i nie zostawię go w domu ;)
Współczuje młodym kobietą, która dostają od mediów mylnego obrazu kobiecości. Niestety ciężko obalić ten obraz i wytłumaczyć dorastającej dziewczynie, że to co dzieje się z jej ciałem jest dobre, a figura modelek nie jest odzwierciedleniem kobiecości.
I tu masz zdecydowaną rację! Facet nie pies - na kości nie leci xd. Co nie zmienia faktu, że nie trzeba o siebie dbać. Warto zwracać uwagę na to co się je i uprawiać jakąś aktywność fizyczną, ale głodować się ? To bez sensu!
OdpowiedzUsuńJakże prawdziwie to ujęłaś! Kanony urody są nieco przefarsowane, niektóre dziewczyny na oślep dążą do ideału, a potem... leczą się, także psychicznie, ech!
OdpowiedzUsuńtak, teraz producenci szyją ubrania na deski :( ja zawsze mam problem ze zmieszczeniem swojego biustu w ciuchy :D ale ja się odchudzam.... tylko nie do rozmiaru zero, ale właśnie do zdrowo wyglądającej sylwetki, bo kilogramów ponad program mam sporo ;)
OdpowiedzUsuń